Ostatnio do mediów dostały
się informacje o planowanej na marzec naukowej konferencji pt.:
„Zwierzęta i ich ludzie. Zmierzch antropocentrycznego
paradygmatu?”. Wydarzenie, które gdyby zatytułowane było
inaczej, zainteresowałoby tak naprawdę tylko ludzi ze świata nauki
i aktywistów prozwierzęcych. Bo co Kowalskiego obchodzą jakieś
konferencje, a już zwłaszcza te traktujące o pozycji zwierzęcia w
relacji zwierzę- człowiek? Stało się jednak inaczej. Zwolennicy
baby w kuchni i psa na łańcuchu dotarli do informacji o tym
wydarzeniu i poczęli biednych ludzi straszyć. Oto podsumowanie
konferencji, które pojawiło się w Gościu Niedzielnym: „
Pamiętacie słynny rysunek satyryczny Krauzego, z którym
homoaktywiści poszli do sądu, bo poczuli się urażeni (i
przegrali)? Przedstawiał dwóch "pobierających się"
mężczyzn oraz trzeciego, mówiącego do kozy: "Jeszcze tylko
ci panowie wezmą ślub i zaraz potem my". W kontekście
zapowiadanej konferencji wspomniana satyra wydaje się trafną
prognozą.” Innych mediów nie będę cytowała, aby
intelektualnie nie krzywdzić siebie i osób to czytających, ale są
to wpisy w podobnym stylu. Trochę rechotu, trochę świętego
oburzenia ( na sposoby finansowania konferencji) i pociski w stronę
każdego, kto śmie zakwestionować „święty” porządek świata.
Ateiści, lewaki, homoterroryści, ekoterroryści, wściekłe
feministki ( to my!) chcą zniszczyć ład będący odbiciem boskiego
planu. Ludzie będą zmieniać płeć w zależności od pogody,
kobiety staną się mężczyznami ( i na odwrót), nastanie legalna
pedofilia (to gender studies) i zoofilia (to zaś animal studies).
Kto jest chory? My czy oni? Czy ktokolwiek zdrowy na umyśle słysząc
o tej konferencji pomyślał o współżyciu ze zwierzętami, o
czynieniu z nich partnerów w związku? Czy raczej o szacunku
należnym wszystkim żywym istotom i spojrzeniu na nie jak na kogoś,
kto ma mózg, odczuwa emocje, nawiązuje relacje społeczne i nie
powinien być ludzkim niewolnikiem? Większość katolickich mediów,
które podjęło temat w swoim wywodzie, uparcie nawiązuje do gender
studies. No bo jakże to tak, dyskutować o rolach płciowych lub o
rolach społecznych jakichkolwiek istot. Dyskusja uruchamia
myślenie, a myślenie jest wrogiem religii. Podobnie jak zwiększona
samoświadomość i poszukiwanie faktów. Katolicyzm opiera się na
straszeniu, podrzędnej roli kobiety jako inkubatora, a mężczyzny
jako jej „opiekuna” , szukaniu wrogów, na obsesji odbytniczej,
no i oczywiście na „czynieniu sobie ziemi poddaną”. Warto
zwrócić uwagę na język jakim posługują się święte media
mówiąc o prawach zwierząt. Albo raczej o „prawach”. Naczelny
najświętszego portalu, ojciec chyba z dziesięciorga dzieci,
zazwyczaj używa sformułowania „zwierzątka”. Krew mnie zalewa
jak widzę te „zwierzątka”. Pogarda i pokazywanie problemu jako
„ fanaberii lewaków”: „Dzieci giną a oni o zwierzątka
walczą !”. W tej sytuacji nie dziwię się, że każdy kto śmie
obdarzać szacunkiem zwierzęta staje się wrogiem świętej religii.
Tym bardziej współczuję osobom, które w tym tkwią, a
jednocześnie chcą być dobrymi ludźmi… Na szczęście wybór
należy tylko do nas, choć czasem wymaga trochę wysiłku i
przeciwstawienia się otoczeniu. Koniecznie podpisujmy list w obronie
Animal Studies!
Katarzyna
Guzewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz