sobota, 3 maja 2014

Do Mięchożarłów.

To nie jest ścieranie się dwóch światów. To nawet nie jest już wojna, to raczej przypomina globalną okupację w jej najobrzydliwszej faszystowskiej formie. Formie obozów zagłady, gnijących szczątków i sterty kości przerabianych na paszę tego zasranego perpetuum mobile nienawiści. 
Zakładam, że nie rozumiesz o co mi chodzi. I chyba słusznie zakładam, bo nawet wegetariańscy wielbiciele kotków, myszek, papużek są zwykłymi durniami w zestawieniu z Prawdą, a cóż dopiero wymagać od serdelkowatych postaci włażących i wyłażących z sieci handlowych niczym nigdy nie stygnące w bezruchu, obrzydliwie wijące się, białe, tłuste robactwo bezmyślności w swym spazmatycznym tańcu pchając przed sobą trofea z półek wyłowione, mamoną opłacone niczym myto do własnego zgnuśnienia.
Widziałem już nawet manekiny o postaciach tak kształtnych jak moja „mała czarna” 120 kilowa sąsiadka. Afryka z wielką dupą jak szafa ze zgrają wrzeszczących bachorów. 
Przed tłustymi manekinami stanąłem jak wryty. W pierwszej chwil myślałem, że myśl czymś zmącona psikusa sprawia, bo chyba tak durnego pomysłu, aby nienaturalność obdarzyć cechą. Od słowa –cechować, czyli nadawać. Czyli przyzwolenie jakieś? I na co? I komu to dawać? I też przeświadczenia jakiegoś nabrałem, że manekinom dawać te kształty to rodzaj jakiejś rewolucji. Feministycznej chyba? Albo jakaś rubensowa, zorganizowana akcja może?
Nie sądzę. Ogólne frytożerstwo i colopijstwo w zestawie z macsrakiem za jedyne 7.50. Czy ile tam, bo nawet nie wiem. Do świątyni waszej nie łażę. Ja nie żrem. Ja jadam, ja się delektuję.
Po raz kolejny zakładam, że nie rozumiesz o co mi chodzi. Za głęboko w swój tłuszcz trzeba by było się wejrzeć, przyznać rację, skruchę wykazać, pozytywną drogę wybrać. I zacząć samodzielnie myśleć po zdjęciu klosza i odłączeniu respiratora głupoty.
Zacznę może od podstaw.
Ból. 
Jakiś czas temu obejrzałem w sieci krótki filmik z zabijania świń na jednej z setek tysięcy nielegalnych ubojni i to nie w świecie trzeciej, czwartej czy dziesiątej kategorii, ale tu, w naszym europejskim bagienku usłanym kaczeńcami przyzwoitości. Świnie mordowane były długimi mieczami. Kłute wielokrotnie w serce. Obrosłe tłuszczem ku uciesze waszych podniebień, wykrwawiały się w kwiku, własnym kale i moczu... Jakimż trzeba być okrutnym, jaką bestią trzeba się narodzić? 
No, ale takie rzeczy dzieją się sporadycznie przecież, nieprawdaż? Wy nie kupujecie z takich miejsc mięsa. Jecie poprawnie, humanitarnie hodowane jedzenie. W sumie jecie tak jakby faktycznie zwierzęta były niczym szpinak, sałata i odrobina mięty. Kompletnie zapominacie, że w waszych zakładach mięsnych, gdzie może i nie morduje się mieczem, stosuje się wyszukane maszyny do zadawania śmierci. No, ale wy odebraliście zwierzętom również prawo do umierania. Zwierzęta zdychają – umierają tylko ludzie. Nawet duszy ich pozbawiliście w swoich wyszukanych zabobonach i zabroniliście dostępu do Eden. 
Pozbawienie zwierząt prawa do ich samostanowienia jest występkiem przeciw naturze! Zamiast wolności daliście im ból właśnie. Ból, zniewolenie, kaźń. W „Medalionach” Nałkowskiej jest taka scena z kadziami pełnymi gotujących się ludzkich zwłok. Takie kadzie są w każdym mieście. Dziś. Nie 70 lat temu w Birkenau i nie w Korei Północnej tylko w każdym „cywilizowanym” miejscu. Na całym świecie. Potraficie to ogarnąć? A jeśli tak, to co wami powoduje, że nadal jesteście tak tępymi szkodnikami? 
Nauka, ewolucja poszukuje do dziś dnia ogniwa spajającego dzień dzisiejszy z przeszłością. Nie odnajduje go, nie jest w stanie, bo ogniwo to świadczyć by miało o człowieku, determinowało by jego przynależności do Rodziny Zwierząt. To pociągnąć by musiało za sobą odpowiedzialność. I zmianę wszystkiego. Parafrazując Nałkowską: „To ludzie zgotowali naturze ten los.” 
W swoich domowych kadziach rozczłonkowane zwłoki przyjaciół moich w sosach i ziołach przyrządzane są na mnóstwo sposobów. Suto zastawiony stół w twoim domu w oczach zwierząt jest esencją bólu...
Białym, świątecznym obrusem nie zakryjesz wyścielonej łajnem, zroszonej krwią podłogi chlewu.

Tomasz T. Stepien

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz