cz. 3
Podsumujmy co mamy. Poza 5-MeO-DMT w zarżniętym jedzeniu, mamy w nim jeszcze pestycydy użyte
do produkcji karmy dla zwierząt, karmę wytwarzana z produktów GMO, mączkę rybną i kostną – to
wszystko niesie za sobą błędny przekaz.
Na litość boską! MĄCZKA RYBNA I KOSTNA??? Krowa jest przecież istotą roślinożerną!
Jednym słowem galimatias informacyjny. Spójna informacja przygotowuje cię do przyszłych wydarzeń,
niespójność spowodować może daleko zachodzące perturbacje, a stąd do katastrofy już niedaleko.
Ale zacząć musimy od OOBE, out-of-body experience.
Eksterioryzacja jest jednym z najbardziej ekscytujących doświadczeń jakie od lat spędza sen z oczu
psychologom i psychiatrom. Jedni nie dowierzają, inni są wręcz zachwyceni tym jakie daje ona
odpowiedzi na pytania dotyczące ludzkiego umysłu.
Czym zatem dokładniej jest eksterioryzacja? Krótko i rzeczowo ujmując : pod wpływem odpowiednich
warunków nasza świadomość ma umiejętność wychodzenia poza obręb ciała. Taka mała śmierć, w której
swój udział ma oczywiście 5-MeO-DMT. Dla uplastycznienia pozwolę sobie zacytować fragment relacji
założyciela Instytutu Monroe, dr Roberta A. Monroe,z jego pierwszego doznaia eksterioryzacji, którą
zawarł w swej książce „Podróże poza ciałem”:
„...uświadomiłem sobie, że coś uciska mi bark. Zdziwiony sięgnąłem ręką do tyłu, aby zbadać przyczynę.
Moja dłoń napotkała gładką ścianę. Przesunąłem po niej ręką tak daleko, jak mogłem sięgnąć, lecz
wyczuwałem tylko jednolicie gładką powierzchnię.
Zaniepokojony próbowałem przeniknąć wzrokiem ciemność. Stwierdziłem, że to ściana, a ja opieram się
o nią barkiem.
Wywnioskowałem, że po zaśnięciu spadłem z łóżka (co prawda nigdy mi się to nie przytrafiło, ale
ponieważ działo się tyle dziwnych rzeczy...).
Rozejrzałem się. Coś się nie zgadzało. Ściana nie miała okien, nie stały przy niej żadne meble, nie było
też drzwi. To nie była ściana w mojej sypialni. Jednak w jakiś sposób była znajoma. Rozpoznałem ją
prawie natychmiast. To nie ściana, a sufit! Unosiłem się pod sufitem, uderzając weń łagodnie przy
każdym ruchu. Zaskoczony obróciłem się w powietrzu i spojrzałem w dół. W mroku majaczyło moje łóżko,
na nim dwie postacie. Po prawej stronie była moja żona. Obok niej ktoś leżał. Oboje wydawali się spać.
Co za dziwaczny sen, pomyślałem, i kto śpi u boku mojej żony? Przyjrzałem się bliżej i doznałem
Podsumujmy co mamy. Poza 5-MeO-DMT w zarżniętym jedzeniu, mamy w nim jeszcze pestycydy użyte
do produkcji karmy dla zwierząt, karmę wytwarzana z produktów GMO, mączkę rybną i kostną – to
wszystko niesie za sobą błędny przekaz.
Na litość boską! MĄCZKA RYBNA I KOSTNA??? Krowa jest przecież istotą roślinożerną!
Jednym słowem galimatias informacyjny. Spójna informacja przygotowuje cię do przyszłych wydarzeń,
niespójność spowodować może daleko zachodzące perturbacje, a stąd do katastrofy już niedaleko.
Ale zacząć musimy od OOBE, out-of-body experience.
Eksterioryzacja jest jednym z najbardziej ekscytujących doświadczeń jakie od lat spędza sen z oczu
psychologom i psychiatrom. Jedni nie dowierzają, inni są wręcz zachwyceni tym jakie daje ona
odpowiedzi na pytania dotyczące ludzkiego umysłu.
Czym zatem dokładniej jest eksterioryzacja? Krótko i rzeczowo ujmując : pod wpływem odpowiednich
warunków nasza świadomość ma umiejętność wychodzenia poza obręb ciała. Taka mała śmierć, w której
swój udział ma oczywiście 5-MeO-DMT. Dla uplastycznienia pozwolę sobie zacytować fragment relacji
założyciela Instytutu Monroe, dr Roberta A. Monroe,z jego pierwszego doznaia eksterioryzacji, którą
zawarł w swej książce „Podróże poza ciałem”:
„...uświadomiłem sobie, że coś uciska mi bark. Zdziwiony sięgnąłem ręką do tyłu, aby zbadać przyczynę.
Moja dłoń napotkała gładką ścianę. Przesunąłem po niej ręką tak daleko, jak mogłem sięgnąć, lecz
wyczuwałem tylko jednolicie gładką powierzchnię.
Zaniepokojony próbowałem przeniknąć wzrokiem ciemność. Stwierdziłem, że to ściana, a ja opieram się
o nią barkiem.
Wywnioskowałem, że po zaśnięciu spadłem z łóżka (co prawda nigdy mi się to nie przytrafiło, ale
ponieważ działo się tyle dziwnych rzeczy...).
Rozejrzałem się. Coś się nie zgadzało. Ściana nie miała okien, nie stały przy niej żadne meble, nie było
też drzwi. To nie była ściana w mojej sypialni. Jednak w jakiś sposób była znajoma. Rozpoznałem ją
prawie natychmiast. To nie ściana, a sufit! Unosiłem się pod sufitem, uderzając weń łagodnie przy
każdym ruchu. Zaskoczony obróciłem się w powietrzu i spojrzałem w dół. W mroku majaczyło moje łóżko,
na nim dwie postacie. Po prawej stronie była moja żona. Obok niej ktoś leżał. Oboje wydawali się spać.
Co za dziwaczny sen, pomyślałem, i kto śpi u boku mojej żony? Przyjrzałem się bliżej i doznałem
prawdziwego szoku. To byłem ja.
Moja reakcja była niemal natychmiastowa. Ja byłem tu, a tam było moje ciało. Umierałem - to była
śmierć, a ja nie byłem jeszcze na nią gotowy...”
Ta historia, jak i wiele innych opowieści neuronautów, wskazują na możliwość przemieszczania się jaźni
poza obręb ciała. Czyli przy odpowiednich warunkach, w tym odpowiedniej ilości 5-MeO-DMT w
szyszynce jaźń powędrowała pod sufit. Znamienitym jest odczuwanie sufitu, to że doktor miał jakieś
kończyny i rodzaj ciała, którym mógł się obrócić w dół, i rodzaj oczu, którymi widział! Nie jest w tym nic
dziwnego jeśli pod uwagę weźmie się budowę świata z perspektywy mechaniki kwantów. Monroe w
czasie eksterioryzacji, w swym subiektywnym postrzeganiu, otoczenie widział takim jakim go znał. Jeszcze
nie do końca jego świadomość oczyściła się z ziemskich aspektów. To zapewne rodzaj przyzwyczajenia,
czyli informacja zapisana gdzieś tam głęboko, sięgająca wnętrza najmniejszych drobinek wszechświata
cząstek elementarnych – w nich to właśnie, w olbrzymiej pustej przestrzeni, wibrują o odpowiedniej
częstotliwości włókna energii – struny.
Ten sam aspekt dojrzeć możemy w opisach przeżyć śmierci klinicznych z jakimi do czynienia miał
amerykański lekarz i psycholog dr. Raymond Moody. Jego stanowisko względem NDE (near-death
experiences) można podsumować cytatem z wywiadu jakiego udzielił Jeffreyowi Mislove:
"Nie mam nic przeciwko mówieniu, że po rozmowach z ponad tysiącem osób, które miały tego rodzaju
doświadczenia, i mając wielokrotne do czynienia z naprawdę nadzwyczajnymi i trudnymi do zrozumienia
elementami tych doświadczeń, dały mi one dużą pewność, że po śmierci jest życie. Prawdę mówiąc, z
całą szczerością muszę ci wyznać, że na podstawie tego co powiedzieli mi moi pacjenci nie mam żadnych
wątpliwości, że widzieli oni migawki z zaświatów."
Migawki z zaświatów? A może migawki z innych wymiarów? Pora bliżej przyjrzeć się teorii superstrun.
Problemem teorii kwantowej przez wiele lat był brak możliwości połączenia jej w jednolitą całość z teoria
klasyczną. Teoria superstrun, krótko mówiąc - załatwiła sprawę. W teorii tej cząstki elementarne
przestają być punktami, jak traktowano je w starszych teoriach– są strunami o rozmiarach zblizonych do
długości Plancka (około około 10-35 metra). Struny te są włóknami energii wibrującymi z pewnymi ściśle
określonymi częstotliwościami. Każdy rodzaj drgań określa wystąpienie innej cząsteczki elementarnej.
Krótko ujmując – ja i ty, jesteśmy zbudowani tego samego, a nasza widzialna odmienność jest wynikiem
innej wibracji, nasze struny, wibrują w odmiennej częstotliwości.
Profesor Michio Kaku tak wyjaśnia strukturę wszechświata z perspektywy teorii superstrun:
„Struna heterotyczna jest zamkniętą struną z dwoma typami drgań, zgodnie i przeciwnie do kierunku
ruchu wskazówek zegara, które są traktowane oddzielnie. Drgania zgodne z kierunkiem ruchu
wskazówek zegara odbywają się w dziesięciowymiarowej przestrzeni, natomiast drgania w przeciwnym
kierunku wypełniają dwudziestosześciowymiarową przestrzeń, w której szesnaście wymiarów uległo
kompaktyfikacji”.
A teraz wróćmy do rzeźni.
Zwierzę zostało zamordowane a ciało poćwiartowane, wypełnione chemią i antybiotykami, zapakowane
zostaje maszynowo, w plastikowe opakowania i umieszczone w zamrażalni, następnie odbiorą je
właściciele lokalnych sklepików ze zwłokami, do których w letargu przybędą kanibale w poszukiwaniu
truchła. Przez cały ten czas jednak, mimo zamrożenia, ba! mimo śmierci , w ciele tym jest życie.
Informacja przebiegająca w drganiach, w wibracjach strun przekazywana jest nadal pomiędzy wszystkimi
czasoprzestrzeniami.
Osobiście wolałbym nie wsłuchiwać się w ta przerażającą opowieść jaką niechybnie przekazują struny.
To cała opowieść tego zwierzęcia, czysta forma tej informacji. To jak sufit Monroe – jego świadomość nie
mogła, co oczywiste, dotknąć sufitu. To pamięć, która trwa i jest wieczna. W opisach śmierci klinicznej
spotykamy opisy wyzwolenia z tej pamięci po przejściu tunelu i ujrzenie innego świata. Odsyłam do prac
Moody'ego.
Ta straszna historia torturowanego zwierzęcia, bo jak nazwać życie zwierząt hodowlanych jak nie
torturami przecież, więc ta historia w postaci kotleta trafia na stół. Trafia do ust. I głębiej do
wielowymiarowej cząstki elementarnej. Przechodzi na prawo i lewo, do dziesięciowymiarowej i
dwudziestowymiarowej czasoprzestrzeni i zostaje zapamiętana i skonfigurowana z częstotliwością
drgania twoich strun.
Karma.
Moja reakcja była niemal natychmiastowa. Ja byłem tu, a tam było moje ciało. Umierałem - to była
śmierć, a ja nie byłem jeszcze na nią gotowy...”
Ta historia, jak i wiele innych opowieści neuronautów, wskazują na możliwość przemieszczania się jaźni
poza obręb ciała. Czyli przy odpowiednich warunkach, w tym odpowiedniej ilości 5-MeO-DMT w
szyszynce jaźń powędrowała pod sufit. Znamienitym jest odczuwanie sufitu, to że doktor miał jakieś
kończyny i rodzaj ciała, którym mógł się obrócić w dół, i rodzaj oczu, którymi widział! Nie jest w tym nic
dziwnego jeśli pod uwagę weźmie się budowę świata z perspektywy mechaniki kwantów. Monroe w
czasie eksterioryzacji, w swym subiektywnym postrzeganiu, otoczenie widział takim jakim go znał. Jeszcze
nie do końca jego świadomość oczyściła się z ziemskich aspektów. To zapewne rodzaj przyzwyczajenia,
czyli informacja zapisana gdzieś tam głęboko, sięgająca wnętrza najmniejszych drobinek wszechświata
cząstek elementarnych – w nich to właśnie, w olbrzymiej pustej przestrzeni, wibrują o odpowiedniej
częstotliwości włókna energii – struny.
Ten sam aspekt dojrzeć możemy w opisach przeżyć śmierci klinicznych z jakimi do czynienia miał
amerykański lekarz i psycholog dr. Raymond Moody. Jego stanowisko względem NDE (near-death
experiences) można podsumować cytatem z wywiadu jakiego udzielił Jeffreyowi Mislove:
"Nie mam nic przeciwko mówieniu, że po rozmowach z ponad tysiącem osób, które miały tego rodzaju
doświadczenia, i mając wielokrotne do czynienia z naprawdę nadzwyczajnymi i trudnymi do zrozumienia
elementami tych doświadczeń, dały mi one dużą pewność, że po śmierci jest życie. Prawdę mówiąc, z
całą szczerością muszę ci wyznać, że na podstawie tego co powiedzieli mi moi pacjenci nie mam żadnych
wątpliwości, że widzieli oni migawki z zaświatów."
Migawki z zaświatów? A może migawki z innych wymiarów? Pora bliżej przyjrzeć się teorii superstrun.
Problemem teorii kwantowej przez wiele lat był brak możliwości połączenia jej w jednolitą całość z teoria
klasyczną. Teoria superstrun, krótko mówiąc - załatwiła sprawę. W teorii tej cząstki elementarne
przestają być punktami, jak traktowano je w starszych teoriach– są strunami o rozmiarach zblizonych do
długości Plancka (około około 10-35 metra). Struny te są włóknami energii wibrującymi z pewnymi ściśle
określonymi częstotliwościami. Każdy rodzaj drgań określa wystąpienie innej cząsteczki elementarnej.
Krótko ujmując – ja i ty, jesteśmy zbudowani tego samego, a nasza widzialna odmienność jest wynikiem
innej wibracji, nasze struny, wibrują w odmiennej częstotliwości.
Profesor Michio Kaku tak wyjaśnia strukturę wszechświata z perspektywy teorii superstrun:
„Struna heterotyczna jest zamkniętą struną z dwoma typami drgań, zgodnie i przeciwnie do kierunku
ruchu wskazówek zegara, które są traktowane oddzielnie. Drgania zgodne z kierunkiem ruchu
wskazówek zegara odbywają się w dziesięciowymiarowej przestrzeni, natomiast drgania w przeciwnym
kierunku wypełniają dwudziestosześciowymiarową przestrzeń, w której szesnaście wymiarów uległo
kompaktyfikacji”.
A teraz wróćmy do rzeźni.
Zwierzę zostało zamordowane a ciało poćwiartowane, wypełnione chemią i antybiotykami, zapakowane
zostaje maszynowo, w plastikowe opakowania i umieszczone w zamrażalni, następnie odbiorą je
właściciele lokalnych sklepików ze zwłokami, do których w letargu przybędą kanibale w poszukiwaniu
truchła. Przez cały ten czas jednak, mimo zamrożenia, ba! mimo śmierci , w ciele tym jest życie.
Informacja przebiegająca w drganiach, w wibracjach strun przekazywana jest nadal pomiędzy wszystkimi
czasoprzestrzeniami.
Osobiście wolałbym nie wsłuchiwać się w ta przerażającą opowieść jaką niechybnie przekazują struny.
To cała opowieść tego zwierzęcia, czysta forma tej informacji. To jak sufit Monroe – jego świadomość nie
mogła, co oczywiste, dotknąć sufitu. To pamięć, która trwa i jest wieczna. W opisach śmierci klinicznej
spotykamy opisy wyzwolenia z tej pamięci po przejściu tunelu i ujrzenie innego świata. Odsyłam do prac
Moody'ego.
Ta straszna historia torturowanego zwierzęcia, bo jak nazwać życie zwierząt hodowlanych jak nie
torturami przecież, więc ta historia w postaci kotleta trafia na stół. Trafia do ust. I głębiej do
wielowymiarowej cząstki elementarnej. Przechodzi na prawo i lewo, do dziesięciowymiarowej i
dwudziestowymiarowej czasoprzestrzeni i zostaje zapamiętana i skonfigurowana z częstotliwością
drgania twoich strun.
Karma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz