cz.10
Pełen obraz siebie.
kwantowej, a w zasadzie jej niekompletność – ułamek, który ludzkość dopiero poznaje, powoduje, że widzialnym
staje się połączona praca wszystkich aspektów życia. Połączenie to jest szczególnie silnie widoczne, gdy skupiać
zaczniemy się na zmianie samej w sobie – dostrzec wtedy można pewną proporcjonalność. Mianowicie, pewne
aspekty z życia wpływają na inne w większym, a niektóre w mniejszym stopniu. Z czegoś musi to wynikać. Co
ciekawe „złe” doświadczenia wpływają bardziej widzialnie w naszym otoczeniu w odróżnieniu od „dobrych”
doświadczeń. Zaznaczmy jednak – bardziej widzialnie – nie znaczy: „mniej” lub „słabiej”, po prostu częstym
odbiorem pozytywnych relacji są uczucia, emocje i drobne, często banalne sytuacje, które okazują się dla nas
znamienne w odpowiednim czasie – w sensie kwantowym odpowiada to całej rozciągłości czasu – przeszłości,
teraźniejszości i przyszłości. Można śmiało powiedzieć, że nasze jutrzejsze zachowania wpływają na wczorajsze
działania, samopoczucie, emocje i funkcjonowanie nasze, czy też innych osób, jak również na ogólną postać
wszelkich życiowych sytuacji. Idąc jeszcze dalej – wpływają na obecną postać jakości życia na Ziemi. Jakość ta
niestety nie idzie w parze z naszą inteligencją, z naszą wiedzą, z naszymi możliwościami, z naszym geniuszem.
Mimo wielkiej siły przewodniej jaką ludzkość mogłaby się stać dla Życia na Ziemi my staliśmy się dla niej
ciężarem, można śmiało powiedzieć , że staliśmy się wrogami Natury, złośliwymi istotami, bez żadnego wyższego
celu, pełni małostkowych racji, z niezmienną od tysiącleci zapalczywością niszczący wszystko co żywe i piękne, a
im bardziej urozmaicone i zagadkowe, tym bardziej dla nas wrogie i godne naszego potępienia.
Musimy zdać sobie sprawę z kolektywnej odpowiedzialności jaka na nas ciąży. Dręcząc będziemy dręczeni –
miłując będziemy kochani. Ta zasada dotyczy Ziemi jako całości. My zaś jesteśmy tylko jednym z elementów
starannej układanki. Więcej – jesteśmy konsumentami nieświadomymi konsumpcji, istotami krótkowzrocznymi
nastawionymi na posiadanie dóbr, które są absurdalnie niepożądane i niebezpieczne, które są chorobotwórcze,
lub które mogą doprowadzić do śmierci, a nawet takie, których śmierć i zniszczenie jest celem samym w sobie.
Świat jest pełen przemocy, wojen, bandytyzmu, morderstw, terroru, kłamstw i pogardy. Wiele środków, tak
finansowych jak i zasobów ludzkich, bierze udział, aby zaradzić takiemu stanowi rzeczy. Mamy tysiące organizacji
z ONZ na czele, które stać mają na straży światowego ładu i pokoju, tysiące wolontariuszy działa na wszystkich
kontynentach, aby wszystkim żyło się lepiej. I? Czy wszystkim dzieje się lepiej? Nie. Nie dzieje. Sama walka ze
skutkami nic nie przyniesie, poszukiwanie zaś przyczyn, gdzie indziej, jak zwykło mieć to miejsce, niż we
własnym, błędnym postępowaniu, mija się z logiką.
Zatem? Strasznie dysharmoniczny jest widok człowieka mądrego, filozofa, dobrego dla ludzi i kochającego
zwierzęta (co objawiać ma się w posiadaniu psa, kota, kanarka i dbałości o nie), kiedy ten zasiadając przy stole
sięga po kawałek mięsa. Tu jest rozdźwięk ponieważ mądrość nie znosi głupoty. I krótkowzroczności. I ten
rozdźwięk, ta przejmująca dysharmonia przechodząca pomiędzy tym co o sobie myślimy a jacy jesteśmy
naprawdę, tworzy świat takim jaki znamy.
Żyjemy w przestrzeni zbiorowej odpowiedzialności za indywidualne przewinienia. Dlatego też tak ważny jest
wgląd w samego siebie. Poznanie. Ujrzenie własnego obrazu siebie. Dostrzeżenie błędów i umiejętna ich
naprawa, lecz przede wszystkim ujrzenie własnych potrzeb i nowe postrzeganie siebie jako istoty dobrej i pełnej
miłości, której prawdziwy obraz został zbezczeszczony przez kolektywną odpowiedzialność. Zrozumienie, że
odpowiedzialność jest wspólna wskaże na jedynie słuszną drogę rozwoju – bycie dobrym dla wszystkiego co
żywe.
Weganizm jako styl życia wpisuje się w ideę świata harmonicznego. A jeśli idea ta ma być przewodnią myślą
zbliżającą nas do oczyszczenia Ziemi z absurdu nienawiści, to weganizm jawi się jako droga do osiągnięcia
ostatecznego celu. I jest nią w rzeczywistości.
Tomasz T. Stepien
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz